Opiekunów natomiast, zdaniem czytelników, należałoby „profilaktycznie wykastrować” lub „zamknąć na przymusowe leczenie”. Za idiotę uznano kuratora, który nie zgodził się na wyrzucenie dziecka z przedszkola.
Ochrona danych osobowych
W zabawę szybko włączały się kolejne media, także „Wydarzenia” Polsatu. Napiętnowano rodziców, że nie chcą małego leczyć, ani współpracować z przedszkolem. Nikt z nimi nie mógł porozmawiać, bo bezczelnie uciekli z synem przed panią redaktor z telewizji. Ważną panią redaktor, która jeszcze nie tak dawno temu walczyła z niekompetencją i nadużyciami polityków. Dziś wystarcza jej odwagi, by piętnować pięciolatka. W materiale podano prawdziwe imię chłopca i nazwę przedszkola. Gdyby jeszcze ktoś miał problem z identyfikacją malca, pokazano, gdzie jest jego szafka.
Rzetelność zawodowa
Kiedy człowiek ma pięć lat, psychologowie niewiele mogą o nim jeszcze powiedzieć. Jest nawet za wcześnie, by rozpoznać nadpobudliwość psychoruchową (ADHD) czy inną jednostkę chorobową. Trudno też mówić o degeneracji. Zakładając jednak, że dziecko zachowuje się nienormalnie i ma problem, nie przestaje być dzieckiem. Dzieckiem, które zasługuje na pomoc i zrozumienie. Dzieckiem, którego nie wolno piętnować i szczuć. Warto też poznać argumenty drugiej strony, nim się do kogoś wystrzeli.
Zdaniem mamy chłopca nieprawdą jest, że ona i ojciec Tomka odmawiają diagnozowania i leczenia syna. Dziecko jest pod stałą opieką dwóch psychologów (nie licząc przedszkolnego), neurologa i psychiatry. Skąd aż tylu specjalistów? Z ciągłych zarzutów przedszkola, że ci, którzy twierdzą, iż dziecko jest normalne (a do tej pory wszyscy tak twierdzą), są niekompetentni. To nieprawda, że przedszkole zaproponowało program pomocy tej rodzinie. Miało taki pomysł, ale tylko do momentu, gdy miasto odmówiło pokrycia kosztów terapii. Wówczas nakazano rodzicom, by zabrali chłopca. Kiedy odmówili, dyrektor przedszkola zagroziła im sprawą sądową o znęcanie się nad dzieckiem.
To przerażające, że podejrzewając przemoc w domu nie zamierzała tego natychmiast zgłaszać, a jedynie użyć takiego argumentu dla pozbycia się kłopotu. Rodzice powiadomili prokuraturę o groźbach
bezprawnych. Wtedy przedszkole postanowiło zamontować kamery, by nagrywać złe zachowania Tomka. Mamie odmówiono możliwości obejrzenia zgromadzonych materiałów, chociaż udostępnia się je osobom postronnym, w tym dziennikarzom. Nagrania mają ponoć cechy pornografii dziecięcej, zatem można pogratulować przedszkolu odwagi.
Mama Tomka ma już kuratora sądowego. Prosiła o pomoc kuratorium oświaty. Od wielu tygodni śle pisma do przedszkola, zaniepokojona zmianami w zachowaniu chłopca: Tomek zaczął się jąkać, boi się obcych, twierdzi, że jest bity przez przedszkolanki (one same przyznały mamie, że im parę razy puściły nerwy). Wszystkie listy pozostały bez odpowiedzi. Teraz w całą aferę wtrąciły się media. Jej zdaniem inspirowane przez tatę jednego z dzieci z przedszkola. Mężczyzna robi wszystko, czego oczekuje dyrekcja placówki, gdyż walczy o pozbawienie praw rodzicielskich byłej żony, a przedszkole obiecało mu w tym pomóc.
Oczywiście to wszystko słowa mamy Tomka – osoby zaatakowanej, która się broni. Od rozstrzygania takich kwestii są sądy i inne powołane instytucje. Medialny szum nikomu nie służy. Zwłaszcza samotnemu, bezradnemu dziecku, które znalazło się w epicentrum huraganu. Dziecku, o którym kiedyś dorośli powiedzieliby zapewne: „ancymon”, „żywe srebro”, „łobuz”. Dzisiaj chcą go zagazować. Tylko czy agresywni dorośli nie powinni najpierw zająć się własnymi frustracjami i zaburzeniami emocjonalnymi? Może już wszyscy potrzebujemy psychiatry?
Polecamy lekturę artykułów Tak wychowywać, żeby wychować oraz Złość i agresja