☰ menu

Przygody świnki Pyzi – Festyn

Bajka na dobranoc
W domu świnek trwała ożywiona krzątanina. Wszyscy przygotowywali się do dorocznego festynu z okazji nadejścia wiosny. Mama i babcia piekła ciasta, Pyzia wraz z siostrą i koleżankami szykowały stroje do teatrzyku kukiełkowego, a tata z Tomkiem przygotowywali fanty na loterię. Wśród powszechnego zamieszania Czarnuszek figlował wraz z kilkoma innymi kotkami.

Wreszcie wczesnym popołudniem wszystko było gotowe, a wśród kwitnących drzew wiśni ustawiono różne sprzęty i zabawki. Wkrótce zaczęli się schodzić goście. Przybyły zwierzęta z całego osiedla, a nawet zaproszeni goście ze Starego Gaju.

Zabawa rozkręcała się w najlepsze. Były tańce, śpiewy i konkursy. Goście popijali lemoniadę, a gdy babcia Pyzi wyniosła ogromne kosze pełne smakołyków, zewsząd rozległy się brawa. W pewnym momencie mama Pyzi zaczęła się rozglądać:

– Czy ktoś widział Pyzię i Tomka?

Zwierzęta kręciły głowami.

Nagle kudłaty Bartek zaczął węszyć. Podniósł łeb ku górze i szczeknął:

– Spójrzcie, co jest na dachu.

Na szczycie dachu wysuwał się jakiś biały przedmiot. Ktoś zakrzyknął:

– To latawiec, który robiliśmy w szkole!

– Rzeczywiście! Ale co on tam robi?

Dalsze wypadki potoczyły się szybko. Spod latawca wyłonił się ryjek świnki, a zaraz potem ona cała. Tomek przypiął jej latawiec za pomocą szelek. Pyzia krzyknęła:

– Uwaga, lecę!

Za chwilę była w powietrzu. Białe skrzydła przemknęły błyskawicznie, potem rozległ się ostry trzask! W chwilę potem Pyzia spadła na ziemię, a za nią w obłoku białych płatków posypały się gałązki i szczątki latawca.

Świnka podniosła się wolno z ziemi. Jej ryjek był różowy, zielony i czarny, z przylepionymi białymi płatkami. Kilkoro przyjaciół podbiegło natychmiast. Patrzyli na nią z troską w oczach.

– Pyziu, nic ci nie jest?

– Ale było fajnie! Następnym razem polecę dalej. – Oczy jej błyszczały.

Podeszli do niej rodzice. Mama z troską w głosie spytała:

– Nic ci się nie stało, córeczko?

– Martwiliśmy się o ciebie – chrząknął tata.

– Wszystko w porządku. Przepraszam. Nie gniewajcie się. Latanie jest moim wielkim marzeniem. A tak wszyscy mieli frajdę, prawda?

Podbiegła do niej owieczka Linka.

– Pyziu, bardzo się przestraszyłam, że coś ci się stanie. Nie mogłam patrzeć. Inni też.

Świnka zarumieniła się:

– A ja chciałam, żebyście zobaczyli – rozejrzała się wokół. – Bartek! Jak leciałam?

Bartek szczeknął i spuścił głowę.

– Wybacz, Pyziu, to było przykre, gdy pomyślałem, że możesz sobie zrobić krzywdę.

– A inni?

– Chyba nikt nie patrzył – Linka pogładziła świnkę po ryjku. – Bardzo cię lubimy. Proszę, nie rób nam tego więcej.

– A ja myślałam… – Ryjek był już bardzo czerwony. – Przepraszam – wyszeptała, a z oczu popłynęły łzy. Podbiegła do mamy i przytuliła się mocno.

– Już nic, córeczko. Ale pamiętaj na przyszłość, dobrze? A teraz idź do wszystkich, bo na ciebie czekają.

Nieśmiało podeszła do przyjaciół.

– Wybaczcie, proszę. Mogę się z wami pobawić?

– Jesteś naszą przyjaciółką i bardzo cię lubimy.

– Czekaliśmy na ciebie, Pyziu.

– Miło się z tobą bawić.

W górze rozległ się znajomy klekot. Skrzydła bocianów przecinały błękit nieba.

Opowieści z różnych światów bajki do czytania na dobranoc

 

 

Autor bajki: Habibi. Więcej bajek autora w zbiorze Opowieści z różnych światów.

Exit mobile version