Pan pianista miał dwie dłonie
Każda z nich to palców pięć
Uderzały w klawiaturę
Gdy na koncert przyszła chęć
Palców pana dziesięć grało
Gdy w muzyczny wchodził tok
Za fortepian siadał śmiało
W partyturę wlepiał wzrok
Koncert wtedy się zaczynał
Na widowni zamarł głos
Pan pianista frak podwijał
Na bok swój rozrzucał włos
Słodki dźwięk klawiszy płynął
Czarny-biały, muśnięć pył
Gdy koncertu czas przeminął
Każdy słuchacz brawo bił
Gdy spytałem raz pianistę:
Jaki sekret jego gry?
„Palce moje – dźwięki czyste
Rozsiewają” – odparł mi
„Pierwszy- ekspresji jest gwarancją
Drugi- zachwyca elegancją
Trzeci- to o dźwięk czysty dbałość
Czwarty- o rytmu doskonałość
Piąty- to szybkość i finezja
Szósty- zaś wzniosłość i poezja
Siódmy-on słuch ma absolutny
Ósmy- odważny, rezolutny
Dziewiąty- zdumiewa dokładnością
Dziesiąty- ten czuwa nad całością”
Aż raz pan z bólu fuknął
Bo właśnie zbijał gonty
I młotkiem w palec stuknął
Pechowo…w ten dziesiąty
Pianista grać miał wkrótce
Już brawa, to dla niego !
Palce szły jak po nutce
Jednak…bez dziesiątego
I nagle: cóż takiego?
Bo palców dziewięć grało
Lecz każdy – co innego
Widownię wmurowało!
Pierwszy- ekspresji nie dał gwarancji
Drugi- nie wykazał elegancji
Trzeci- gdzie jego o dźwięk dbałość?
A Czwartego -rytmu doskonałość?
Piątemu- uciekła gdzieś finezja
Szósty- zapomniał co poezja
Siódmy- słuch zgubił absolutny
Ósmy- nie był rezolutny
Dziewiąty- nie zdumiał dokładnością
Bo Dziesiąty- ………….nie czuwał nad całością
I takie wyszło granie
Że gwizdy było słychać
Płakały wszystkie panie
Krytycy jęli wzdychać
I odtąd tę muzykę
Ładu i składu bez
Nazwano (z wykrzyknikiem)
Dziwacznym słowem – JAZZ!
Tekst zgłoszony przez Bajdulkowo. Udostępniamy go za zgodą Autora (Tomasz Misiewicz).