Techniki negocjacyjne. Dziecko kontra rodzic

Dziecko z lizakiem
📖 Czyta się średnio w 2 min. 🕑

Skąd u dzieci bierze się tak doskonała znajomość technik negocjacyjnych i manipulacyjnych? Dorośli zapisują się na kursy, szkolenia, coachingi, które i tak nie dają żadnych rezultatów. Z dziećmi nie mam żadnych szans.

Codziennie rano słyszę dwa jakże wiele mówiące słowa: Baja. Mleko. Bez słowa sprzeciwu ruszam do pracy jak jakiś robot. Rozkaz to rozkaz. Dzieci z zimną krwią wykorzystują fakt, że tata rano jest obecny tylko ciałem, bo głowa jeszcze śpi. Choć muszę z dumą przyznać, że jedną rzecz udało mi się wywalczyć. Mówią to teraz pełnymi zdaniami. Włącz mi baję. Zrób mi mleko.

Albo to: Tata, ja chcę biszkopta, paluszka, cukierka i czekoladę. Mówię, że nie wolno jeść tylu słodyczy i słyszę: No dobra, to tylko trzy biszkopty. Myślę sobie, że nie będzie mną rządził jakiś małolat i mówię: Dam ci dwa. I to jest początek mojego końca: To dasz mi pięć. Koniec negocjacji.

Kiedy proszę ich o posprzątanie dziecięcego pokoju, to mają miny jakbym mówił do nich po chińsku. Jak uda mi się ich w końcu przekonać (nie powiem czym, bo to niepedagogiczne), proszą mnie o pomoc używając zwrotów typu „kochaniutki tatusieńku”. Nawet leniwiec by nie odmówił. Zadowolony z siebie nawet nie zauważam, że dzieci poszły oglądać dobranockę, a ja wszystko posprzątałem sam.

K i C to jedyne osoby, które potrafią uśpić moją czujność.

Tak bardzo ich kocham.

Nie-dobry Tata

Autor tekstu : Niedobry_Tata

zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent